W domu

W domu

sobota, 4 stycznia 2014

Urodziny i koncert z TSA

Straszliwie upiliśmy się na moich urodzinach. Piliśmy PRLowską wódkę bez popity. O pewnej godzinie, wszyscy zmęczeni imprezowaniem( w końcu niedawno był Sylwester) poszli do domu. Zostałem sam z Adasiem i Mańkiem. To chyba tradycja, że 2 stycznia zostajemy sami i tańczymy noworoczne tańce do wariackich piosenkiem. W tamtym roku do Świni Truflowej zespołu Kariera
http://www.youtube.com/watch?v=-Pm0K_ML9QU.
W tym do najnowszej płyty Arcade Fire. Poszliśmy spać. 0 13.00 pobudka. O 13.30 wyjazd do Wrocławia z menago załatwiać karty ubezpieczeniowe na wyjazd do Anglii. Przekrwione oczy i trzęsący samochód. W sklepie w szaklach musieliśmy kupić piwo. Inaczej nie dało rady- wytrzeźwienie spowodowało by gigantycznego kaca. Najdłuższa droga do Wrocławia. Potem urząd, szybko załatwiony,noszenie, odwiedzenie paru miejsc -powrót 18. Maniek miał strasznego kaca, Adaś przypomniał sobie, że jego piec basowy jest zepsuty i zaproponował, że udamy się do Nowej Rudy, do Zalesia, mistrza tworzenia i reperowania piecy gitarowych. Pojechaliśmy, będąc u kresu sił witalnych. Cholera, a mogłem pójść do Piotrusia Rompaskiego, wyjść nawet w samym swetrze na ogródek u babci Eli, leżeć na leżaku w styczniowych promieniach słonecznych.  Ale skup się, Anglia, Anglia, Anglia. Trzeba załatwić formalności. trzeba ćwiczyć, robić próby, próby, w nocy, czekać ktoś w naszym mieście w końcu się wkurwi i wezwie policje za nasze granie po nocach. Byliśmy w Nowej Rudzie, zostawiliśmy piec. Droga do Nowej Rudy jest najdłuższa na świecie. To jakaś wioska z Aspen z tuzinami tartaków w której zawsze jest zachmurzone niebo. Menago zaparkował przy domu kultury. Zostawiliśmy piec i z awarią drzwi- niewiadomo dlaczego, wypadły nam z zawiasów, wracaliś,y do domu. Po drodze odwiedziliśmy Remasa i zrobiliśmy jedną butelkę whisky, którą dostałem od Rafała. Cóż, urodziny to urodziny, a sylwester też trwa- zresztą musimy korzystać niedługo sesja, Krwawa Baśka zaciśnie swoje zęby na każdym biednym studencie, będę siedział jak siedział od pon do czwartku od 8 do 19 w Bibliotece na wodzie, jabłku i kawie bez cukru- należy mi się. Powrót 24, padliśmy.
10 noszenie sprzętu, 11 wyjazd do Nysy. Plener i zimno jak cholera. Odezwał się we mnie stary hipochondryk, dostałem ataku paniki,że zachoruje. Dodatkowo wziąłem jeszcze buty nie na plener, dzięki bogu w torbie znalazłem dodatkową porę skarpet. Koncert po ciemku, fajne światła, sporo ludzi. Nie dało rady w garniturach. FTS, Maska, Szlag, Love, 1985 i Spiderman- naprawdę było bardzo fajnie! 10 minut pakowania sprzętu i dyla do Ząbkowic. Próba do 12 w nocy, Angiaa coraz bliżej, jaramy się jak małe dzieci. Maniek nie może doczekać się samolotu i ryby z frytkami. Próba męcząca, jutro powtórka o 9-13, trzymajcie kciuki!
https://www.facebook.com/fairytaleshow


Cyryl Brown



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz